Przejdź do treści

Koszyk 0

Twój koszyk jest pusty

Poznaj nasze bestsellery

Teraz czytasz:Pogaduszki z ciałem: odwiedzamy pracownię masażu Basi Kuligowskiej

26 lipca 2024 r. - Miejsca

Pogaduszki z ciałem: odwiedzamy pracownię masażu Basi Kuligowskiej

Od ponad 10 lat Basia Kuligowska, znana również jako Basiu Kuli, współtworzy PION Studio, specjalizujące się w fotografii wnętrz, designu i lifestylowej. W 2021 roku zaczęła koncentrować się na pracy rozwojowej z ludźmi poprzez pracę z ciałem, jak również masaż, uważność, świadomy ruch intuicyjny i Jogę Nidrę. Jest certyfikowaną masażystką w Lomi Lomi Nui, Kobido, masażu tajskim i klasycznym.

Niedawno Basia otworzyła własne studio masażu w Warszawie. To miejsce wyróżnia się na tle tradycyjnych miejsc: jest harmonijnym połączeniem jej miłości do designu, pracy z ciałem i… kina. Cieszy nas, że meble noo.ma znalazły swoje miejsce w tym niezwykłym zakątku i że mieliśmy przyjemność porozmawiać z Basią o jej inspiracjach i tajnikach jej pracy.

Oprowadź nas po miejscu — jakie są tu przestrzenie i do czego służą? Jak udało Ci się znaleźć taki piękny lokal?

Moja pracownia mieści się w zabytkowej kamienicy z 1885 roku w Śródmieściu Warszawy. Szczęśliwie przetrwała wojnę, zachowując oryginalne elementy wystroju klatek schodowych, takie jak kute balustrady i ażurowe schody w kształcie łez. To właśnie ta klatka przekonała mnie, aby wynająć tę przestrzeń, mimo że trzeba wejść na czwarte piętro bez windy. Jestem dobra w znajdywaniu wyjątkowych lokali w internecie i siedząc na kanapie w sylwestra, trafiłam na zdjęcie tego mieszkania. Wspólnie z moim partnerem i wspólnikiem postanowiliśmy je wynająć.

Pracownia ma 90 m² i znajdują się w niej: duży salon, miejsce do prowadzenia warsztatów grupowych, pokój masażowy, kuchnia oraz największy pokój, w którym znajduje się biuro Pion Studio.

Skąd czerpałaś inspiracje do wystroju? Jaką atmosferę chciałaś osiągnąć?

Mam w głowie pełno szuflad z inspiracjami do urządzenia tego wnętrza. Bardzo to lubię. Chciałam, aby energia tego miejsca emanowała harmonią i spokojem, unikając nudnego beżowego stylu dominującego w SPA. W gabinecie zależało mi na dominującym kolorze, dlatego wybrałam bordowy. Znalazłam nawet farbę o nazwie „Rue Charlot” inspirowaną ulicą w Le Marais, którą pomalowałam drzwi i lamperię pokoju. Bordowy kolor świetnie łączy się z jasnym różem, więc zdecydowałam się na różowe zasłony. Powstał z tego pokój księżniczki, takie nieco bajkowe miejsce.

Inspirują mnie również filmy, stąd w moim wnętrzu można znaleźć odniesienia do „Mari Antoniny” Sofii Coppoli, „Biednych istot” i „Marzycieli”, a także sennego klimatu z filmów Davida Lyncha. Przestrzeń, w której prowadzę warsztaty i rozmawiam z gośćmi, jest bardziej neutralna kolorystycznie, z połączeniem mebli i dodatków vintage oraz rzeczy od zaprzyjaźnionych projektantów, takich jak noo.ma. Duże meble wybieram w kolorze i formie ponadczasowe, stąd ławka Hett, puf Folk i stołek Oly. Stanowią one dobre tło dla wyrazistych dodatków, takich jak vintage wazony i lampy.

W gabinecie zależało mi na dominującym kolorze, dlatego wybrałam bordowy. Znalazłam nawet farbę o nazwie „Rue Charlot” inspirowaną ulicą w Le Marais

- Basia Kuligowska

Czy masz swoje ulubione przedmioty w studio? Wiążą się z nimi jakieś historie?

O tak! Nie ma tu przypadkowych rzeczy, takich tylko dla ozdoby. Każdy przedmiot ma dla mnie emocjonalne znaczenie. Lampka w kształcie głowy z Fenek Studio przypomina mi głowę mojego psa rasy Bichon Frise. Robiąc masaże, patrzę na nią i mam przed oczami pyszczek Lesia. Kocyk z noo.ma - to już mój drugi taki sam kocyk, jest wyjątkowo otulający. Ten drugi jeździ ze mną wszędzie - na warsztaty, urlop, był w Stanach. W pracowni kładę go na osoby i wiem, że jego ciężar i miękkość działają odprężająco. Bardzo lubię stalowy dzbanek na wodę, który przywiozłam z ostatniej wycieczki do Nowego Jorku. Znalazłam go w bistro na Brooklynie, gdzie można też kupić przedmioty koreańskich designerów.

Skąd wzięła się zajawka na masowanie? Jakie kursy musiałaś odbyć, żeby otworzyć własny gabinet?

Przez wiele lat byłam po drugiej stronie, pracując ze swoim ciałem poprzez różne techniki towarzyszące lub będące częścią mojej psychoterapii. Praktykowałam techniki Lowena, TRE, jogę, medytację, masaże. Moja terapeutka utwierdziła mnie w pomyśle, żeby pójść na pierwszy kurs masażu i rozpocząć pracę z drugim człowiekiem poprzez ciało. W moich masażach skupiam się na medytacji i powracaniu do ciała, nazywając je "pogaduszkami ze swoim ciałem". Pandemia i moje przepracowanie na planach zdjęciowych również wpłynęły na to, że zaczęłam się tym zajmować. Nie miałam założenia, że będę to robić zawodowo, myślałam raczej o masowaniu tylko swojego chłopaka i koleżanek. Ostatecznie odkryłam pasję i chęć pomocy innym. Ukończyłam wiele kursów i warsztatów, a rozwój w tym kierunku to dla mnie wielka przyjemność. Obecnie najbardziej fascynuje mnie technika OsteoThai - subtelna metoda łącząca klasyczny masaż tajski z nowoczesnymi metodami pracy z ciałem i traumą. Planuję rozwijać się także w kierunku terapii tańcem i ruchem.

Jak doświadczenie w pracy fotografki wnętrz przekłada się na myślenie o aranżowaniu wnętrza? Myślisz więcej o kompozycji, świetle, barwach i tak dalej?

Myślę, że jest to już jakoś podświadomie w mojej głowie i nie umiałabym inaczej. Ciężko byłoby mi pracować w miejscu, które nie wyraża mojej estetyki. Światło jest dla mnie bardzo ważne. Podczas robienia zdjęć, kiedy tak istotne jest, aby oddawało klimat i piękno wnętrza, tak samo w moim gabinecie - światło przenosi osoby do ich wewnętrznych podróży.

Skądinąd wiemy, że uwielbiasz kino. Jakie filmy polecasz na wyciszenie się w domowym zaciszu?

Super pytanie, dzięki! Mam kilka tytułów, które podzieliłam na dwie kategorie: filmy inspirujące do rozwoju ciała i comfort movies, dobre do obejrzenia pod kocem. Jednym z bardziej inspirujących mnie filmów jest dokument „Mr. Gaga” o choreografie Ohadzie Naharinie, polecam też „Stutz” - rozmowę aktora Jonaha Hilla z jego psychiatrą. Moje comfort movies to „Paterson” Jima Jarmusha, gdzie główną rolę kierowcy autobusu piszącego poezję gra Adam Driver. Mam też dwa filmy, do których wracam wielokrotnie, kiedy tylko mam gorszy dzień: „Maria Antonina” Sofii Coppoli oraz „Call Me by Your Name” Luca Guadagnino. To są moje pewniaki na dobre i na złe, jeśli jeszcze ich nie widzieliście, polecam bardzo.

Sprawdź produkty z tego artykułu:

Stołek Oly Sale price €237 Regular price €339
Ławka Hett Sale price €419 Regular price €599
Koc Tul Sale price €79 Regular price €99
Tenu Tacka Sale price €34 Regular price €49

Wybierz swoją lokalizację

Wybierz język i lokalizację, aby zobaczyć odpowiednie koszty wysyłki i czas dostawy. Zmiany można wprowadzić teraz lub później.

Lokalizacja i waluta
Niemcy (EUR)
Język
Angielski