Domowe kadry — rozmowa z Aną Barros
Już jakiś czas temu, w pierwszych dniach istnienia Instagrama, Ana Sampaio Barros, wiedeńska architektka i fotografka, założyła swoje media społecznościowe. Dzięki kreatywności i konsekwentnemu publikowaniu postów zdobyła społeczność ponad 300 tys. followersów, stając się jednym z pierwszych influencerów w Europie.
>Dziś, nadal będąc zapaloną fotografką, jest także współzałożycielką agencji kreatywnej i mamą małej Almy - jej najdumniejszej jak dotąd kreacji i przygody, jak sama to określa.
Wstąp do niezwykłego mieszkania Any, gdzie swoje miejsce znalazły produkty noo.ma: komoda Bau i Puf Folk. Jej dom jest wypadkową nadzwyczajnej wrażliwości na detal oraz pasji do architektury i designu. Dowiedz się, w jaki sposób macierzyństwo wprowadziło kolor do jej wnętrz i jakie są podobieństwa w pracy architekta i influencera.
Po pierwsze: wielkie gratulacje z okazji nowego mieszkania! Po latach spędzonych w podróży i życia w kilku krajach, to musi być niesamowite uczucie, uwić wreszcie własne gniazdko. Czy chciałabyś opowiedzieć parę słów o tym miejscu? Czujesz się już jak w domu?
Dziękuję! Tak, na pewno. W przeszłości często się przeprowadzałam, a pomiędzy 2014 a 2018 rokiem podróżowałam tak dużo, że wynajęłam sobie w Wiedniu 28-metrowe mieszkanie, które przypominało pokój hotelowy. To było wszystko, czego było mi trzeba — w hotelach czułam się jak u siebie. To jednak zaczęło powoli się zmieniać, kiedy zamieszkałam z moim chłopakiem. W styczniu 2020 zaszłam w ciążę, a w marcu tego samego roku rozpoczął się pierwszy pandemiczny lockdown — to wywołało u nas obojga instynktowną potrzebę znalezienia domu na stałe.
Zaczęliśmy poważnie o tym myśleć, szukaliśmy każdego dnia. Znaleźliśmy mieszkanie jeszcze zanim urodziła się Alma, to było wspaniałe uczucie. Spędziliśmy tam dwa lata: uwielbialiśmy to miejsce, było świetne dla pary, ale lokalizacja w zgiełkliwej dzielnicy zmusiła nas do poszukania czegoś lepszego. Bez wielkiego pośpiechu i stresu znaleźliśmy nasz ideał: jasny, przestronny apartament w pięknym i cichym otoczeniu.
Jakie było Twoje podejście do dekorowania Waszego mieszkania? Co najbardziej Cię inspirowało?
Jako architektka, zawsze miałam bardzo minimalistyczne spojrzenie na projektowanie wnętrz. Najbardziej podobały mi się monochromatyczne przestrzenie i przeważnie ograniczałam ilość rzeczy do minimum, kreując proste wnętrza bez ozdobników. Byłam bardzo rygorystyczna nawet wobec własnej garderoby: ubierałam się prawie wyłącznie na czarno, wszystkie moje skarpetki były identyczne, bo nie zniosłabym dobierania ich w pary.
Wszystko zmieniło się drastycznie, kiedy zaszłam w ciążę — w czerni czułam się nieswojo, ponieważ chciałam, żeby moja córeczka widziała kolory, jak najwięcej kolorów! Podobne myśli stały za naszymi decyzjami wnętrzarskimi: tu i ówdzie postawiliśmy na barwne akcenty; intuicyjnie wybieraliśmy naturalne odcienie, takie jak burgund, oliwkowy, czy rdzawy oranż.
Ogólnie rzecz biorąc, nadal podobają mi się wizualnie proste i spokojne wnętrza. Lubię używać bieli, beżu i drewna dla większych elementów odznaczających się mocniej w przestrzeni, takich jak komoda albo sofa. Koloru używamy przy drobnych detalach. Jeśli chodzi o materiały i kształty, stosuję się do słynnego aksjomatu Sullivana, forma podąża za funkcją. Odnosi się on do architektury, ale pamiętam o nim przy prawie każdym wyborze życiowym. Może czasem to zbyt radykalne, ale po prostu kocham styl brutalistyczny.
Naprawdę doceniam noo.ma za niewielką, ale świetnie dopracowaną kolekcję. Dostrzegam dbałość o szczegóły, która przejawia się w każdym aspekcie
Ana Barros, architektka i fotografka
Mogłabyś zdradzić, czy jest jakieś powiązanie pomiędzy Twoim doświadczeniem zawodowym a pracą „po godzinach” jako influencerka?
Cóż, sama często wątpiłam, że istnieje jakaś zależność, ale potem zdałam sobie sprawę, że przecież do tego, jak zarządzam moimi treściami, wykorzystuję wiedzę o modułach i systemach architektonicznych. Ponadto, sposób w jaki myślę o kompozycji i świetle w moich fotografiach, ma wiele wspólnego z moim architektonicznym backgroundem.
W ostatnim czasie styl Twoich zdjęć zmienił się — na Twoim Instagramie zaczęły pojawiać się piękne wizualne kroniki Twojego macierzyństwa i życia rodzinnego, ujęcia mieszkania: bardziej personalne treści. Czy myślisz, że relacja z Twoimi obserwatorami również się zmieniła?
Ta relacja nie zawsze była łatwa. Kiedy pracowałam jako freelancerka i robiłam kolaboracje z markami, ich osiągi były bardzo istotne, czasem nawet priorytetowe. Z tego powodu nie zawsze podobały mi się treści, które publikowałam, choć wiedziałam, że dają spodziewany efekt. Ta sytuacja sprawiła, że poczułam się trochę niepewnie, dlatego postanowiłam zrobić sobie przerwę. Przez ponad rok publikowałam jedynie relacje, w których dzieliłam się tajnikami pracy jako dyrektorka kreatywna. To był bardzo wyzwalający eksperyment.
Myślę, że prawdziwa zmiana nastąpiła, kiedy mój chłopak kupił aparat analogowy. Wzięliśmy go ze sobą na wakacje i po powrocie wywołaliśmy pierwszy film. To były i nadal są jedne z moich ulubionych zdjęć.
Ana Barros, architektka i fotografka
Myślę, że zmiana, o której mówisz, nastąpiła, kiedy mój chłopak kupił aparat analogowy. Wzięliśmy go ze sobą na wakacje i po powrocie wywołaliśmy pierwszy film. To były i nadal są jedne z moich ulubionych zdjęć: niektóre są udane, inne zupełnie nie wyszły, ale wszystkie są piękne. Wtedy zaczęłam publikować te wspomnienia wraz ze zdjęciami wykonanymi telefonem i po prostu przestałam wszędzie nosić ze sobą mój profesjonalny aparat. Efekt? Bardziej szczera i osobista relacja z mojego życia. Te zdjęcia stały się moim wizualnym pamiętnikiem i sprawiły, że znów odczułam satysfakcję z prowadzenia mojego konta.